Pan stanął przy mnie i wzmocnił mnie, żeby się przeze mnie
dopełniło głoszenie Ewangelii i żeby wszystkie narody je posłyszały. (
2 Tm 4, 17)
Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto
się uniża, będzie wywyższony. (Łk 18, 14)
W Piśmie Świętym często spotykamy się ze stwierdzeniem,
że Bóg nie ma względu na osoby. On obiektywnie ocenia każdego człowieka.
Ludzie oceniają innych po zewnętrznych znakach, a Bóg ocenia według
stanu naszego serca. W dzisiejszej Ewangelii usłyszymy potwierdzenie
tej tezy. Zobaczymy faryzeusza, który przechwalał się swoją świętością
i celnika, który wyliczał tylko swoje słabości i grzechy. Do którego
z nich jesteśmy podobni?
Jakże bogata w treść jest dzisiejsza Ewangelia. Prezentuje
nam dwóch ludzi o odmiennych postawach: pysznego i zarozumiałego
faryzeusza, który pogardza wszystkimi, i skruszonego celnika, który
poza swoją grzeszną duszą nie widzi niczego więcej. Jeden chwali
się, ile to dobrego w życiu uczynił, a drugi stoi na stanowisku,
że wszystko to, co człowiek czyni jest tak słabe i marne, że w oczach
Bożych nie jest godne najmniejszego wspomnienia.
Chrystus poprzez to mobilizuje nas do dania sobie odpowiedzi:
która z tych postaw jest lepsza? Która jest godna naśladowania? Religijność,
którego z nich jest lepsza?
Na to pytanie odpowiedź dał już gdzie indziej Jezus,
gdy powiedział: "Nie ten, który mi mówi Panie, Panie, wejdzie do
Królestwa Niebieskiego, ale ten, kto czyni wolę Ojca naszego, który
jest w niebie". A zatem życie zgodne z wolą Bożą jest pierwszym i
zasadniczym warunkiem naszego zbawienia.
Obaj ci bohaterowie prezentują odmienne życie. Faryzeusz
czyni bardzo dużo, ale to, czego nie trzeba. Pości częściej niż jest
przepisane, składa zbyt dużą dziesięcinę. Chce w ten sposób ukazać
siebie jako bardzo skrupulatnego i pobożnego Żyda. W swojej zarozumiałości
i pysze stwierdza, że taki człowiek, jak on jest wzorem do naśladowania.
Nie ma nikogo tak doskonałego jak on. Słuchając jego wyznań chciałoby
się powiedzieć, że jeśli tak jest, to nic innego nie pozostaje, jak
tylko włożyć mu na głowę aureolę świętości.
Aby dobrze ocenić taką postawę trzeba się przede wszystkim
modlić, aby dobry Bóg zachował nas przed taką oceną siebie. Chrystus
oceni taką postawę: "Każdy, kto się wywyższa, będzie poniżony, a
kto się uniża, będzie wywyższony". Nie wywyższajmy więc siebie, nie
przypisujmy sobie rzeczywistych czy urojonych zalet. Zostawmy sąd
o sobie Bogu, który zna, jak mówi psalmista, "serce i nerki człowieka"
. Nikt, kto siebie za życia uważał za świętego, świętym nie został,
ani nikt, kto uważał się za doskonałego, wcale doskonałym nie był.
Wielkim staje się każdy wtedy, gdy potrafi być małym.
Spójrzmy na pokornego celnika. Jego największą zaletą
jest to, że nic o sobie nie mówi, ale milczy. Zdaje sobie sprawę
z tego, że wobec majestatu Boga człowiek może jedynie milczeć. On
wie, że rozmowa z Bogiem nie wymaga słów, bo Bóg i tak najlepiej
wie, jacy jesteśmy, dlatego stał z daleka i nie śmiał nawet oczu
podnieść do Boga. Był skruszony i z poczuciem własnej słabości i
grzeszności. Nie analizował sumień innych, ale obchodziło go jedynie
własne sumienie. Jesteśmy mu bardzo wdzięczni za taką postawę, która
pociąga i zmusza do naśladowania. Razem z pokutującym celnikiem pragniemy
pokutować i za wszystko przepraszać Boga.
Wdzięczni Jezusowi za dzisiejszą przypowieść, jakie stąd
wyciągniemy wnioski? Przede wszystkim ten, że nikogo nigdy nie będziemy
sądzić. Bo ludzie sądzą z pozorów, a Bóg w oparciu o prawdę. On jeden
wie najlepiej, co jest w człowieku. On jest jeden obiektywnie sprawiedliwy.
Pamiętajmy, że człowiek dostępuje usprawiedliwienia nie
na podstawie swoich uczynków, ale jedynie dzięki miłosierdziu Bożemu.
Dlatego sami winniśmy być miłosierni, jeśli chcemy dostąpić Bożego
miłosierdzia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu