"Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała
się łaska..." - pisze św. Paweł (Rz 5, 20). Gdzie pojawia się grzech,
tam Bóg udziela łaski dla przezwyciężenia grzechu; Bóg potępia grzech,
ale nie potępia grzesznika - udziela mu łaski do nawrócenia. Dlatego
Pan Jezus mówi o większej radości z nawrócenia grzesznika, niż z
dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy tego nawrócenia
nie potrzebują. Słowa te można rozumieć również w ten sposób, że
Bóg udziela większej łaski tym, którzy bardziej są doświadczani -
np. wskutek grzechów innych ludzi. Pierwsi chrześcijanie doświadczali
tylu cierpień, a jednak tak wielu mężnie znosiło te prześladowania.
Taka jest Boża ekonomia - wzywając do jakiegoś dzieła Bóg równocześnie
uzdalnia i umacnia do wykonania go właśnie poprzez nadprzyrodzoną
pomoc - łaskę. Każda łaska, z kolei, jest udzielana dla jakiegoś
celu. Bóg nie wymaga od nas rzeczy przekraczających nasze możliwości,
ale też obdarowując nas w jakikolwiek sposób, oczekuje, że wykorzystamy
i rozwiniemy otrzymane talenty.
Niecałe dwa miesiące temu cały świat obiegły wieści o tragedii,
która miała miejsce w Nowym Jorku. Ile ludzkich dramatów, ile osób
straciło życie, ile utraciło swych bliskich, znajomych; jak wiele
osób zostało bez pracy, środków do życia. Pojawiły się różne komentarze
- byli tacy, którzy w tych wydarzeniach doszukiwali się "ręki diabła"
. Nie zabrakło również "poszukiwaczy sensacji", którzy w wydobywającym
się z płonących budynków dymie, widzieli "twarz szatana". Chciałbym
tu wspomnieć o osobie o. Mychal.a Judge, franciszkanina. Brytyjski
tygodnik The Universe zamieścił ostatnio artykuł pod tytułem Z amerykańskiej
tragedii płynie nadzieja świętości traktujący właśnie o tym wybitnym
kapłanie. Myślę, że warto również czytelnikom Niedzieli Południowej
przybliżyć, choćby skrótowo, tę postać.
O. Mychal - Amerykanin irlandzkiego pochodzenia, był dobrze
znany w Nowym Jorku. Często, wzorem założyciela zakonu św. Franciszka,
wychodził na ulice, by swoją osobą dawać świadectwo o Chrystusie.
Przystawał z przygodnymi ludźmi, by rozmawiać o ich problemach. "
W całym Nowym Jorku nie znajdziesz nikogo, kto powiedziałby o nim
złe słowo" - wyznał jeden ze współbraci zakonnych. Był duszpasterzem
nowojorskich strażaków. Jeden z nich wspomina: "Pracując z o. Judge
byłem najbliżej świętości, jak to tylko możliwe". Gdy 11 września
pierwsze wozy strażackie pospieszyły na ratunek osobom uwięzionym
w płonącym World Trade Center, wraz ze strażakami udał się tam o.
Mychal. Chciał służyć kapłańską posługą ofiarom tragedii. Gdy wieże
budynku runęły grzebiąc tysiące ludzi, zginął też o. Judge. "Zginął
tak, jak by tego pragnął - wspomina jeden ze strażaków - służąc Bogu,
wspólnocie i straży. Na pewno ręka Boża była z nim". "Czy Kościół
go kanonizuje, to tylko czas pokaże" - wyznała mieszkanka parafii
św. Franciszka, w której o. Mychal pełnił posługę kapłańską.
"Gdzie wzmógł się grzech" - nie trzeba innych przykładów
na to, że Bóg i w dzisiejszych czasach, w tych dniach udziela łaski
tam, gdzie - wydawałoby się - zło triumfuje. Tak łatwo narzekać,
że złe, ciężkie czasy, że trudno dziś być chrześcijaninem, że dawniej
jakby więcej łask Pan Bóg dawał. Nic podobnego - każdy czas i każde
miejsce stanowią dobre okoliczności do tego, by pójść za przykładem
Chrystusa i świętych; by oddać swe życie za innych. Tym bardziej
w czasie, gdy grzech wydaje się wzmagać. Tylko od nas zależy, czy
zechcemy Boże dary dostrzec. Tylko od nas zależy, czy zechcemy wykorzystać
otrzymane talenty. Tylko od nas zależy, czy nasza codzienność stanie
się dla nas okazją do osiągnięcia świętości. Bóg hojnie udziela swych
darów w każdym czasie i na każdym miejscu - tylko czy chcemy je przyjąć...
Pomóż w rozwoju naszego portalu