Samochody pokryte szadzią, znakiem przymrozku, który nocą zstąpił
z nieba niczym biały anioł, budziły się właśnie ze snu. Raz po raz
odzywał się jęk silnika zapalanego słabym akumulatorem. Zazwyczaj
najdłużej rzężą maluchy, których coraz mniej parkuje wzdłuż okolicznych
kamienic. Zastępują je zachodnie, głównie niemieckie, auta powypadkowe.
Z wierzchu wyglądają jak niezłe wózki.
W sznurze samochodów budzących się rano do życia stał
najnowszy model mercedesa, srebrny "okularnik". Obrazek iście komiczny,
mezalians pojazdów. Jego właściciel wyszedł z bramy, nad którą widniał
napis: "Zabawki, sztuczna biżuteria, sztuczne choinki" - ciekawe,
że spośród tej triady tylko zabawki były prawdziwe - i w ciągu ułamka
sekundy odpalił potężny silnik, o którego pracy dowiedzieć się można
było tylko po delikatnym obłoku wydobywającym się z rury wydechowej.
Przednie koła zakręciły się gwałtownie na mokrej nawierzchni, dzięki
czemu błyszczące perforowane tarcze hamulców tarczowych stały się
lepiej widoczne, z tyłu wysunęła się automatyczna antena niezbędna
do wysłuchania porannych wiadomości i samochód majestatycznie przetoczył
się na tle odrapanych domów. Wzdłuż krawężnika pozostały auta, które
jeszcze nie rozpoczęły dnia i pewnie już nie rozpoczną.
Ulicą św. Rocha przejechały w stronę miasta dwa tiry
wiozące samochody prosto z fabryki. Przypięte pasami, kołysały się
łagodnie na platformach. Przez środek parkingu stary człowiek pchał
wózek na dwóch kołach, z którego wystawały części różnych pojazdów.
Na szczycie tej góry żelastwa leżała rama jakiegoś motocykla.
- Niech pan patrzy, to chyba junak - powiedział mężczyzna
w średnim wieku do stojącego obok młodzieńca.
- Junak? A co to takiego? - zdziwił się chłopak.
- No, to był swego czasu, jak byłem dzieckiem, najlepszy
polski motocykl. Był duży i bardzo silny, miał czterosuwowy silnik,
który dało się rozpoznać z daleka po charakterystycznym dźwięku.
A brzmiał pięknie, nie to co jakieś wueski, wuefemki albo eshaelki
- mówił mężczyzna w średnim wieku. - Można było nawet do niego doczepić
boczny wózek.
- Ja tam znam tylko hondy, jamahy i beemwu - odparł młody
człowiek.
- To dziwne, bo słyszałem, że stare motocykle ostatnio
są w modzie - zauważył mężczyzna.
- U kogo są, to są, chyba u jakichś oldbojów, takich
jak pan - odparł chłopak. - U nas na podwórku wszyscy marzą tylko
o hondzie, a pan sobie jakiegoś junaka znalazł. Co to słowo w ogóle
znaczy?
- Junak to jest młody, odważny chłopak, taki jak pan
- mężczyzna odpowiedział bez wahania.
- U nas na takich mówi się twardziel - zauważył chłopak.
- Kto by pomyślał, taki był twardziel z tego junaka, a teraz jedzie
na kupie złomu.
Stary człowiek przystanął na chwilę, oparł wózek na specjalnej
podstawce, którą wysunął z podwozia, i schylił się po leżącą obok,
na wpół rozdeptaną puszkę po redbullu. Obejrzał ją dokładnie, położył
na ziemi powtórnie, rozgniótł obcasem i sprasowaną włożył do przezroczystej
reklamówki jednej ze świątyń obfitości - nowo otwartego hipermarketu.
W plastikowej torbie znajdowały się już kolorowe liście puszek po
najprzeróżniejszych napojach: chłodzących, energetyzujących, alkoholowych
i niewinnych sokach dodatkowo witaminizowanych.
- Redbull doda mu skrzydeł, pewnie zaraz odleci - zaśmiał
się chłopak.
Mężczyzna spojrzał na chłopaka ze zdziwieniem zmieszanym
z oburzeniem:
- Ani się nie obejrzysz, jak sam będziesz musiał zażywać
różne środki wspomagające, bo poczujesz, że się starzejesz, młody
człowieku.
- Nie zawracaj mi pan głowy starością. O tym niech sobie
myślą dziadki po trzydziestce - odparł młodzieniec. - A środki wspomagające,
jak pan to nazwał, to już dawno biorę, bo przecież trzeba się uczyć
od czasu do czasu.
- To nie uczy się pan codziennie? - zdziwił się mężczyzna.
- Przecież tak najlepiej pamięć funkcjonuje.
- Chyba pan żartuje - zaśmiał się chłopak. - A kiedy
miałbym chodzić do pubu, do dyskoteki albo na inne imprezy? Może
mi pan powiedzieć? - chłopak spoglądał za starym człowiekiem pchającym
swój wózek w stronę najbliższego zakrętu.
- Ma pan rację - odparł mężczyzna. - Nie mogę powiedzieć,
kiedy miałby się pan uczyć. Ale może być pan pewien, że gdy będzie
w wieku tego staruszka, na pewno takiego wózka pan nie popchnie.
Czeka pana wózek inwalidzki, i to koniecznie z elektrycznym napędem.
Wtedy takie pojazdy będą już całkiem tanie, bo takich jak pan będzie
więcej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu