Nie będzie pokoju w Izraelu i w Palestynie
Reklama
W konserwatywnym dzienniku niemieckim Berliner Morgenpost ukazał
się 6 marca artykuł Christiana Chaise pt. Twarda polityka Sharona
utknęła w ślepej uliczce. Autor krytykuje nieustępliwość premiera
Izraela, Ariela Sharona, który chce za pomocą "wojny nękającej" zdławić
powstanie palestyńskie - intifadę. Nie przynosi to jednak oczekiwanych
rezultatów, przeciwnie, wciąż nasilają się palestyńskie zamachy bojowników-samobójców
skierowane przeciw izraelskim żołnierzom i cywilom. Palestyńczycy
reagują na represje izraelskie - naloty, ostrzeliwania i burzenie
domów - wzmożoną determinacją i zaciętością swej walki powstańczej.
Strategia Sharona - pisze Ch. Chaise - spotyka się także
z krytyką zagranicy. Sekretarz generalny ONZ Kofi Annan domaga się
wycofania wojsk izraelskich z obozów uchodźców palestyńskich na zachodnim
brzegu Jordanu. Premier Francji Lionel Jospin składa na Sharona całą
odpowiedzialność za wzrost przemocy i określa jego politykę jako
błędną: zniweczyła ona dotychczasowe nadzieje i nie jest również
w stanie zapewnić bezpieczeństwa samym Izraelczykom. Pogląd ten zaczyna
podzielać również większość izraelskich Żydów: 73 proc. ludności
żydowskiej, jak wykazują sondaże opinii publicznej, zarzuca premierowi
Izraela niedotrzymanie obietnic wyborczych dotyczących bezpieczeństwa
kraju. Krytycznie o polityce Sharona wypowiedział się również czołowy
komentator izraelskiego dziennika Jediot Acharonot, Nachum Barnea.
Jednakże Sharon trwa uporczywie przy swojej "polityce
siły" i nie liczy się nawet z sugestiami szukania porozumienia Żydów
z Arabami, płynącymi ze strony głównego sojusznika Izraela, Stanów
Zjednoczonych. Na przekazane przez USA pojednawcze propozycje jordańskiego
następcy tronu Abdullaha odpowiedział kolejnym uderzeniem wojskowym.
Premier Indii potępia pogromy
Wydawany w języku angielskim w New Delhi dziennik The Times
of India zamieścił 2 marca wypowiedź premiera Indii w związku z krwawymi
zajściami w stanie Gudżarat. Ludność hinduistyczna urządziła tam
pogromy ludności muzułmańskiej. Na ulicach napadano i zabijano ludzi,
zapędzano ich do budynków, które następnie zamykano i podpalano.
Według danych zamieszczonych w tym samym numerze The Times of India,
do 1 marca zamordowano w ten sposób 375 osób. Najkrwawsze zajścia
połączone ze zbiorowymi morderstwami wydarzyły się w ostatnich dniach
w miejscowościach Godhra i Ahmedabad.
Premier Atal Behari Vajpayee w swoim wystąpieniu nazwał
dokonane pogromy "plamą na wizerunku Indii", obciążającą cały naród.
Jednocześnie wyraził nadzieję, że obecna fala nienawiści zostanie
okiełznana i że do kraju powróci zgoda. Zwrócił się też z apelem
do społeczeństwa, aby pomogło władzom i przywódcom politycznym w
przezwyciężeniu konfliktu religijno-etnicznego. Przywódcy głównych
stronnictw indyjskich wystąpili z podobnymi apelami już o dzień wcześniej.
Premier Vajpayee zakończył swój apel słowami: "Zdarzają się chwile,
gdy cały kraj poddawany jest próbie. Przemoc okazana w stanie Gudżarat
stworzyła taką właśnie sytuację". Jednak już po oświadczeniu premiera
nadeszły wiadomości o kolejnych podobnych zajściach w Sabarkantha,
gdzie rozwścieczony tłum zamordował 11 osób. Dni następne przyniosły
informacje o tym, że apel premiera nie odniósł praktycznie skutku;
codziennie ginęło w zamieszkach kilkadziesiąt osób, mimo wprowadzenia
do Gudżaratu dodatkowych sił policyjnych i wojska. Sytuację dodatkowo
komplikuje fakt, że stan Gudżarat graniczy z Pakistanem, krajem od
dawna pozostającym w konflikcie z Indiami; obydwa państwa dysponują
bronią jądrową.
Wojskowi niezadowoleni z Putina
W moskiewskiej wpływowej Niezawisimoj Gazietie z 6 marca ukazał się artykuł pułkownika Igora Juriewicza Korotczenki pt.: Dwuwładza - generałowie próbują korygować politykę zagraniczną Kremla. Autor wykazuje dobrą orientację w stosunkach wewnętrznych panujących w armii Federacji Rosyjskiej, przytacza nazwiska i opinie wysokich oficerów i relacjonuje nastroje panujące w tym środowisku. Ostatnio zaniepokojenie rosyjskich oficerów sztabowych wywołały (przeprowadzane częściowo na terytorium Polski) wielkie manewry wojskowe "Strong resolve 2002". Zaniepokojenie to przybrało takie rozmiary, że minister obrony Rosji Siergiej Iwanow uznał za stosowne wezwać swoich podwładnych, aby nie dramatyzowali sytuacji. Te uspokajające wypowiedzi ministra niewiele pomogły, gdyż w tym samym czasie naczelnik sztabu generalnego Anatolij Kwasznin podczas podróży inspekcyjnej w moskiewskim okręgu wojskowym wygłaszał niezwykle ostre oświadczenia polityczne. Jego zdaniem, manewry NATO mają świadczyć o tym, że Sojusz Atlantycki nadal za swoich głównych przeciwników uważa Rosję i Białoruś. Kwasznin wystąpił ponadto z tezą, że porozumienie Rosji z NATO zostało zawarte tylko po to, aby być zasłoną dla faktycznego stanu rzeczy, i nawoływał swoich podkomendnych, żeby byli gotowi do "odparcia agresji z zewnątrz" .
Pomóż w rozwoju naszego portalu