Reklama

"Gdzie można dzisiaj świętych zobaczyć?"

Niedziela warszawska 43/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tajemnicą jest ostatnie tchnienie człowieka, szczególnie, jeśli ginie nagle, w wypadku. A jednak nawet wtedy może zostać świętym.

ELŻBIETA RUMAN: - Uroczystość Wszystkich Świętych sprowadza nas na cmentarze, wykosztowujemy się na kwiaty, znicze... Czy w ten sposób bierzemy udział w "obcowaniu świętych"?

KS. MAREK DOSZKO:- Obcowania świętych nie można sobie kupić - jest to wspaniała rzeczywistość, której jesteśmy żywym elementem, w którą włączamy się przez modlitwę. Zjednoczeni z tymi, którzy są już w niebie, modląc się za tych, co "jeszcze w drodze" jesteśmy żywym organizmem, którego śmierć nie niszczy. Organizmem duchowym. Modlimy się za siebie nawzajem. Ci, którzy są w niebie wstawiają się za nami. My, żyjący na ziemi, modlitwą wspieramy tych, którzy już odeszli, ale jeszcze potrzeba im oczyszczenia. Jak krew w organizmie płynie nasza modlitwa do tych, którzy idąc swoją ziemską drogą do Boga zmagają się ze złem, umacnia ich, i "dotlenia", a ich codziennym dobrem wraca do nas, dodając nam sił. W ten sposób obcujemy ze świętymi...

- Świętymi, to znaczy z tymi, którzy są wyniesieni na ołtarze?

- Święci - oficjalnie uznani - to grupa znanych świętych, towarzyszą nam obrazki z ich podobiznami, prosimy ich o wstawiennictwo w wielu sprawach. Ale druga - pewnie o wiele większa grupa - to nieznani święci, ludzie, którym dobre życie zapewniło niebo, którzy nie dokonali niczego "wielkiego" w oczach świata. Spokojnie żyli, pracowali, wychowywali dzieci, a może młodo umarli... Nie znamy Bożych wyroków, ale może nasi bliscy, sąsiedzi, znajomi, odchodząc z tego świata wpadali prosto w ramiona kochającego Ojca... Oni są świętymi, to również ich święto obchodzimy 1 listopada.

- Ogromnie trudno jednak pogodzić się ze śmiercią, wydaje się ona progiem najtrudniejszym do przekroczenia...

- Mówiąc, że ktoś umarł, stawiamy go w jakimś niebycie, po prostu przestał istnieć... Jako chrześcijanie wierzymy oczywiście, że tam, po drugiej stronie jest jakaś rzeczywistość, ale tak nieznana, tak tajemnicza, że właściwie wszystko w niej ginie. Tymczasem to nie jest tak! Śmierć naszego ciała nie kończy życia osoby ludzkiej: " życie zmienia się, ale się nie kończy". My - jako wierzący w Chrystusa - już "umarliśmy dla świata", aby żyć w Nim, żyć życiem nowych ludzi, życiem dzieci Bożych. To życie nigdy się nie kończy. Człowiek, który odszedł, którego ciało spoczywa w grobie, nadal żyje, jest, i często bardzo potrzebuje naszego pamiętania, naszej za niego modlitwy. Myślenie współczesnych chrześcijan jest bardzo zmaterializowane - on umarł, nie ma go, bo przecież nie można z nim porozmawiać, dotknąć go, zobaczyć. A przecież to, co w człowieku najważniejsze, co odróżnia nas od innych ziemskich bytów, jest dla oka niewidoczne...

- Nie mówmy więc umarł, ale odszedł do wiecznego świata, do lepszej rzeczywistości?

- Ten lepszy świat to obcowanie z Bogiem, stanie twarzą w twarz z Tym, Który wszystko może, trwanie w rzeczywistości, której już żadne zło nie zniszczy. My idziemy na groby, wiedząc, że to jest tylko miejsce spoczynku naszego ciała, ale człowiek jest w drodze.

- Mówimy o obcowaniu świętych, o wzajemnej relacji tych, którzy - w różnych miejscach - są w drodze do Boga, z wszystkimi, którzy są już w niebie. Co my możemy dać, tym, którzy są już "po drugiej stronie"?

- Jesteśmy bardzo ważni dla tych, którzy odeszli. Pamiętać musimy, że ci, którzy są w czyśćcu nic już dla siebie nie mogą zrobić, oni - mówimy - nie mogą już zasługiwać. Nie da się będąc tam czynić dobrych uczynków, gromadzić tej "zapłaty w niebie". Tylko będąc na ziemi możemy pomnażać swój "niebieski kapitał" czyniąc dobro, apostołując, spełniając dobre uczynki, przystępując do sakramentów, modląc się. Kiedy znajdziemy się "po drugiej stronie" niczego już nie będziemy mogli zmienić. Karty naszej księgi są wtedy zapisane do ostatniej linijki i dodać - ani wymazać - już nic nie można. Czas oczyszczenia - czyściec - skrócić nam mogą tylko ci, którzy idąc jeszcze przez życie pamiętają o nas.

- Niektórzy próbują się zastanawiać, ile lat czyśćca " odejmuje" modlitwa za zmarłego, ile Msza św., ile nawiedzenie cmentarza...

- Ta rachunkowość przydać się może jedynie "po tej stronie". To dla nas każdy dzień, każda chwila jest ważna, niepowtarzalna, drogocenna - jeśli jest pełna Boga. Rzeczywistości wiecznej nie mierzy się zegarem czy kalendarzem. Można pewnie mierzyć tęsknotą i miłością. Jedno jest oczywiste: modlitwa, zanoszona z ziemi, albo Msza św. ofiarowana za zmarłego, przybliża go do Boga, skraca dystans dzielący oczekującego na wejście do wiecznej chwały szczęśliwca - właśnie szczęśliwca, bo on już wie, że na pewno tam się znajdzie. Na razie cierpi, bo ziemskie złe czyny, słowa, myśli, trzymają go z dala od wiecznej szczęśliwości. W tym cierpieniu ulgę możemy przynieść my, ofiarując za zmarłego swoje wyrzeczenia, modlitwy, pamiętając o nim podczas Mszy św., uzyskując dla niego odpusty korzystając ze skarbca Kościoła. Wtedy owo nagromadzone przez wieki w Kościele dobro niejako nakłada się na kary, jakich domaga się uczynione przez człowieka na ziemi zło. Pamiętać musimy, że podczas spowiedzi człowiekowi darowane są grzechy, natomiast potrzebne jest zadośćuczynienie za popełnione zło, które - mówiąc obrazowo - przykryje skutki popełnionego zła. Lepiej pamiętać o zadośćuczynieniu będąc na ziemi. Tam, "po drugiej stronie" możemy tylko liczyć na innych.

- Ta "druga strona" jest ogromnie tajemnicza, niektórzy uważają, że można się czegoś o niej dowiedzieć, "sprowadzając" ducha osoby zmarłej przy pomocy praktyk spirytystycznych...

- Kościół zdecydowanie potępia praktyki spirytystyczne i wcale nie dlatego, że jest to niestosowna zabawa, ale, że duchy, które chętnie z nami się skontaktują - istnieją. Nie są to bliskie nam osoby zmarłe, ale złe duchy, które odkąd zbuntowały się przeciwko Najwyższemu pałają nienawiścią do wszystkich, których On kocha. Serce osoby zrozpaczonej po utracie kogoś bliskiego jest zranione. Jeśli wiara takiego człowieka nie jest dość silna, jeżeli rozpacz zaczyna brać górę nad zaufaniem Bogu, dusza wydana zostaje na pastwę złych duchów. Tak, jak realne jest Królestwo Boże, tak również prawdziwie istnieją siły zła, które szybko wykorzystają istniejącą w człowieku pustkę. Lekarstwem na każde cierpienie jest trwanie w bliskości Boga.

Kiedyś - wraz z cierpiącą rodziną - przygotowywałem pogrzeb maleńkiego dziecka. Urodziło się martwe. Przyszedł do mnie jego ojciec, omawialiśmy formalności, on był ogromnie przygnębiony i ciągle pytał mnie: "dlaczego?". Dlaczego ono umarło, przecież powstało po to, by żyć, tak na nie czekaliśmy, żona, ja, jego rodzeństwo. Dlaczego, dlaczego, dlaczego? Przypomniałem sobie wtedy z mojej misyjnej pracy na Nowej Gwinei rozmowę ze starcem z pewnej wioski. Chowaliśmy wtedy zmarłego członka plemienia. Ja zapytałem: dlaczego on umarł, dlaczego to się stało? Ten stary człowiek odpowiedział mi: Nie można pytać dlaczego! Ja zdziwiony ciągnę dalej: ale dlaczego nie można pytać " dlaczego?" "Bo zwariujesz" - zakończył rozmowę starzec.

Jest pewna granica, do której się dochodzi z pytaniem " dlaczego". Dlaczego nie zdążyłem, dlaczego nie spróbowałem czegoś jeszcze, dlaczego to właśnie on, ona, dlaczego to spotkało właśnie mnie? Mamy łaskę od Boga, która pozwoli nam nie zadawać tego pytania po raz ostatni...

- Niektórzy mają możliwość umierać pojednani z Bogiem, pogodzeni ze śmiercią, ale jaka jest sytuacja tych, którzy giną nagle, w wypadku, jakie oni mają szanse na niebo?

- Tajemnicą jest ostatnie tchnienie człowieka. Bóg działa do ostatniej chwili życia i nie potrzeba dużo czasu, aby Mu powiedzieć - kocham. Jak długo ciało i dusza jest jednością, tak długo człowiek ma możliwość żałować za popełnione zło, prosić Najlepszego Ojca o zmiłowanie. Nam może się wydawać, że człowiek już niczego nie słyszy, nie czuje, że nie jest świadomy tego, co się z nim dzieje - on jednak wtedy może rozmawiać z Bogiem i ta, całkowicie tajemnicza dla nas chwila decyduje o miejscu człowieka w wieczności.

Mój bratanek miał niedawno wypadek, tak nieszczęśliwie przewrócił się na rowerze, że przebił sobie wątrobę. Kiedy przyjechałem do szpitala, był już po operacji, nieprzytomny, leżał na oddziale intensywnej terapii. Udzieliłem mu sakramentu namaszczenia chorych - ani na chwilę nie otworzył oczu - i w momencie, kiedy kończyłem - on się przeżegnał. Następnego dnia, kiedy odzyskał przytomność, mama mówi do niego: "wiesz, że wujek był u ciebie?". Nie wiedział, był zaskoczony.

To, co dzieje się z człowiekiem będącym na granicy życia, jest wielką tajemnicą i trzeba mieć pewność, że łaska Boża działa pełniej, niż możemy to sobie wyobrazić...

- My możemy wiele zrobić dla tych, którzy odeszli, czy oni mogą to odwzajemniać, czy też mogą nam pomagać?

- Nasza babcia, która była bardzo kochana, wiecznie uśmiechnięta, długie lata spędziła z różańcem w ręku, może już być w niebie. Nie bójmy się zachowywać w swojej pamięci tych, którzy już odeszli i prosić ich o wstawiennictwo w wielu naszych problemach. Nie znaczy to, że mamy iść do księdza i prosić, aby z ambony się pomodlił za pośrednictwem świętej pamięci babci o łaski dla parafii. Kult w Kościele jest sprawą urzędową i dlatego uważnie sprawdza się biografie osób wynoszonych na ołtarze, aby uniknąć błędów. Jednak wielu jest świętych, którzy nigdy nie dostąpią chwały ogłoszenia błogosławionymi przez Ojca Świętego. Nigdy tysiące osób nie będą ich prosić o wstawiennictwo. Jednak stoją oni przed Bogiem twarzą w twarz i prosić Go mogą o wszystko...

- Dziękuję za rozmowę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Ocena: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Matka Miłosierdzia

Niedziela Ogólnopolska 46/2003

[ TEMATY ]

Matka Boża

Karolina Pęlaka

Obraz Matki Bożej Ostrobramskiej

Obraz Matki Bożej Ostrobramskiej
Podobnie jak od siedmiu wieków Matka Boża Częstochowska na Jasnej Górze, tak Pani Ostrobramska, Matka Wschodu i Zachodu, od ponad trzystu lat króluje z wysokości swojego nadbramnego wzniesienia całej ziemi litewskiej, białoruskiej i polskiej. „Świeci” blaskiem wspaniałych szat przez okna kaplicy nad Ostrą Bramą, widoczna z daleka.
CZYTAJ DALEJ

Syn Człowieczy przychodzi po tych, którzy do Niego należą

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii Mk 13, 24-32.

Niedziela, 17 listopada. Trzydziesta trzecia niedziela zwykła
CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę: Jak oszukać zegar biologiczny?

2024-11-16 19:15

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

mat. prasowy

Człowiek podejmuje różne działania, aby oszukać śmierć, od kriokonserwacji w Arizonie po zabiegi kosmetyczne. Kiedyś mówiono że żeby dobrze przeżyć życie mężczyzna powinien zbudować dom, zasadzić drzewo i spłodzić syna - wtedy wie, że coś/kogoś po sobie zostawił.

Te pragnienia i próby zachowania życia są jednak złudne i nietrwałe. Czy ludzkie próby zatrzymania czasu są odpowiedzią na tęsknotę za życiem wiecznym? Wydaje się, że im jesteśmy starsi tym bardziej tęsknimy do czegoś co nie przemija. Chcemy uczestniczyć w czymś co będzie trwać, chcemy zostawić coś po sobie. Czy wiara daje nam odpowiedź na to pragnienie nieśmiertelności i nieskończoności?
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję