Reklama

List do nienarodzonego

Przez wiele lat w Polsce nie mówiono o syndromie poaborcyjnym, ponieważ oficjalnie nie mówiono o aborcji. Teraz działa coraz więcej ośrodków dla kobiet z takim doświadczeniem, dla ich rodzin, a także dla personelu medycznego, który też często przeżywa psychologiczne konsekwencje przerwania ciąży. Psychoterapeuci w swojej pracy wykorzystują osiągnięcia Amerykanów, bo to w Stanach Zjednoczonych Ameryki przez wiele lat uznawano syndrom poaborcyjny za jednostkę chorobową.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W środowiskach feministycznych często powtarza się, że syndrom poaborcyjny nie istnieje. Rzeczywistość pokazuje jednak, że żyją kobiety, które cierpią z powodu zabicia własnego dziecka i że można im pomóc.
Nie wyznane poczucie winy będzie jednak powracało i zatruwało życie. Trzeba wypowiedzieć swój grzech na głos, a wtedy jest szansa na uzdrowienie

Reklama

- Kiedy decydowałam się na aborcję miałam dwadzieścia kilka lat, rozpoczętą karierę, plany na przyszłość. I wydawało mi się, że to jedyne wyjście. Bałam się jedynie komplikacji i bólu. Potem nawet byłam zadowolona, poznałam wspaniałego chłopaka, wyszłam za mąż, awansowałam w pracy. Oboje z mężem myśl o dziecku odkładaliśmy na potem. Na moje 35. urodziny przyszła koleżanka w ciąży. I nagle wszystko się zmieniło - wyznaje 37-letnia Marta, śliczna blondynka w czarnej sukience.
W pracy wszystko leciało jej z rąk, na widok matek z dziećmi na ulicy zaczynała płakać. Rano nie mogła wstać, na niczym jej nie zależało. Na sugestie męża, że może już czas na własne dziecko wpadała w rozpacz. Straciła pracę, mąż wkrótce odszedł nie mogąc znieść atmosfery w domu. Po wielu latach przerwy poszła do kościoła, ale dopiero po kilku tygodniach odważyła się wyspowiadać. Ksiądz wysłuchał jej uważnie, po czym podał adres, pod który miała się zgłosić. - Trafiłam na terapię i moje życie znowu się odmieniło - mówi, mieszając nerwowo herbatę.
Opowieść Marty jest jedną z wielu historii kobiet, które poddały się aborcji, a po kilku latach doświadczyły tzw. syndromu poaborcyjnego. Ich sytuację pogarsza fakt, że w Polsce niewiele mówi się o tym zaburzeniu spowodowanym przerwaniem ciąży. Nie uznaje się go za jednostkę chorobową, nie prowadzi badań, psychoterapeuci niechętnie mówią o szczegółach terapii, bo niektóre metody wzbudzają kontrowersje. Dla osób, które nie mają doświadczenia aborcji i nie rozumieją, co przeżywają kobiety, które się jej poddały - symulowanie porodu, nadawanie imienia nigdy nienarodzonemu dziecku, nawiązywanie z nim relacji i ponowne przeżywanie jego śmierci - mogą wydać się drastyczne, niesmaczne i dziwaczne. Rzadko też podkreśla się, jak ważne w procesie uzdrawiania kobiety są relacja z Bogiem i pomoc duszpasterska spowiednika.

Pojednanie i żałoba

Reklama

Kobiety, które kilka lat wcześniej poddały się aborcji, często nie zdają sobie sprawy, co jest przyczyną ich lęków, nerwic, kłopotów w pracy i w domu, kłótni z mężem, nadopiekuńczości wobec dzieci. W dodatku same nie zawsze chcą wierzyć, że aborcja, którą kiedyś wybrały jako „rozwiązanie problemu” stała się nagle problemem. - Do terapeuty zgłaszają się częściej te kobiety, które straciły swoje nienarodzone dziecko w wyniku poronienia - podkreśla Marek Gajowy, psychoterapeuta z Warszawy. - Jeśli chodzi o kobiety po aborcji, to wyjątkowe pod względem częstotliwości ich zgłaszania się były dni po emisji w telewizji Puls programu Janka Pospieszalskiego o syndromie poaborcyjnym. Wtedy wiele osób dzwoniło mówiąc, że ma ten sam problem - wspomina. Na ogół jednak to terapeuta podczas wywiadu, zadając właściwe pytania na temat życia rodzinnego, rozpoznaje to zaburzenie. Ale pomóc może tylko tym osobom, które mu na to pozwolą. - Jeśli kobieta nie przywiązuje wagi do doświadczenia aborcji, nie podda się terapii, będzie szukała przyczyn swoich problemów gdzie indziej - tłumaczy Gajowy. Uświadomienie sobie przyczyn zaburzeń funkcjonowania i przyjęcie prawdy o nich, to warunek skuteczności terapii. Następnie pacjentki powinny przebaczyć sobie samym za podjęcie takiej a nie innej decyzji w pewnym okresie swojego życia, a także osobom w jakiś sposób zaangażowanym przy jej podejmowaniu. Pojednanie ma wartość uzdrowieńczą także w psychologii.
Terapia w początkowej fazie przebiega w grupie. Pacjentki sięgnąć muszą do wspomnień z dzieciństwa, bo doświadczenia wyniesione z tamtego okresu wpływają na ich dorosłe życie. Uświadomienie sobie tego, co było złe w przeszłości, daje szansę na lepszą przyszłość. Potem następują zajęcia, polegające na odtworzeniu relacji z dzieckiem, które nigdy się nie narodziło. Ten element terapii wygląda inaczej u różnych terapeutów. Niekiedy kobiety powtórnie przeżywają ciążę, a nawet poród, symulując jego przebieg. W ten sposób symbolicznie przychodzi na świat ich dziecko, któremu muszą nadać imię i nawiązać z nim relację. To, z zewnątrz mogące wyglądać dziwacznie doświadczenie jest potrzebne, by kobiety mogły potem przeżyć śmierć osoby, a nie płodu, a co za tym idzie pożegnać się ze swoim dzieckiem i odbyć po nim żałobę. Elementem tej terapii jest m.in. pisanie listu do nienarodzonego synka lub córki.
Marek Gajowy w terapii polega bardziej na wyobraźni pacjentek niż na symulowanych doświadczeniach porodu. - Ja proponuję, by wyobraziły sobie jakie byłoby to dziecko. Odczuwały już przecież, że istniało w ich życiu i choć nie miały kontaktu z ciałem nienarodzonego dziecka, to wiedzą, że ono istniało. Wracają do emocjonalnej relacji z nim, żeby ją zakończyć, dobrze się pożegnać i przeżyć żałobę - tłumaczy terapeuta. Podobnie wygląda terapia osób, które straciły kogoś bliskiego w nagły sposób, na przykład w wyniku wypadku.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Notes spowiednika

Reklama

Ważnym elementem terapii jest wiara i odniesienie do Boga. Jednak jest to trudne o tyle, że kobiety wiedzą, iż Kościół potępia aborcję i przez całe lata nie spowiadają się. Boją się reakcji spowiednika, potępienia, krzyku, niezrozumienia. - Znam przypadki, kiedy kobieta przez 20 lat od aborcji nie wyjawiła tego grzechu, a mimo to chodziła regularnie do spowiedzi i przystępowała do sakramentów - wspomina o. Dariusz Kowalczyk, jezuita. - Oczywiście były to spowiedzi świętokradcze. Zatajenie ważnej sprawy skazuje kobietę na wieloletnie noszenie ciężaru, ponieważ z biegiem czasu coraz trudniej jest wyznać grzech - przestrzega. Dodatkowo taka osoba spycha świadomość popełnionego zła, oszukuje samą siebie. Nie wyznane poczucie winy będzie jednak powracało i zatruwało życie. - Trzeba wypowiedzieć swój grzech na głos, a wtedy jest szansa na uzdrowienie - tłumaczy jezuita.
Ks. Kowalczyk uważa, że często obawy kobiet przed spowiedzią są irracjonalne, ale bywa też i tak, że to spowiednicy „nie stają na wysokości zadania”. Krzyczą zamiast pomóc. - A w tych przypadkach potrzebne jest przede wszystkim miłosierdzie. Ksiądz ma być znakiem miłosierdzia Bożego - mówi jezuita. Nie wolno jednak zapominać o poważnym podejściu do sprawy, niewskazana jest pobłażliwość, a czasem przydaje się odrobina niepotępiającej surowości. Zdarzają się bowiem kobiety, które są na tyle niedojrzałe, że nie uświadamiają sobie tego, co zrobiły. Nie dostrzegają wielkiego grzechu w pozbyciu się życia, którego nawet nie widziały. - Ale to są wyjątki, najczęściej kobiecie, która zdecydowała się na aborcję towarzyszy ogromny ból - podkreśla o. Kowalczyk. Pomocna w uporaniu się z nim jest wiara, że to dziecko żyje u Pana Boga i czeka na spotkanie z mamą.
Coraz częściej spowiednicy spotykają się w konfesjonale z problemami z pogranicza etyki, moralności i psychologii. Także psycholodzy dostrzegają wielokrotnie potrzebę współpracy z duchownymi. Dzieje się tak nie tylko w wypadku egzorcystów, którzy muszą rozeznać, czy dana osoba jest rzeczywiście opętana, czy też chora psychicznie. Terapeuci, którzy pomagają kobietom z syndromem poaborcyjnym korzystają z pomocy księży. Na przykład Anna Stelmaszczyk z Łodzi, kiedy pacjentki mówią jej o potrzebie wyspowiadania się, ale boją się lub wstydzą iść do własnej parafii, zwraca się z prośbą do jezuitów. Korzystanie z sakramentów jest bowiem bardzo ważne, pomaga w procesie terapii. Dlatego Anna Stelmaszczyk pomaga w organizowaniu sympozjów dla duchownych i terapeutów o syndromie poaborcyjnym.
Spowiednicy powinni uczyć się całe życie - podkreśla o. Kowalczyk. - Muszą być w stanie nie tylko rozpoznać problemy spowiadającego się, ale mieć na tyle mądrości i pokory, by wiedzieć, że nie poradzą w każdym przypadku sami. Dlatego każdy ksiądz powinien mieć zaprzyjaźnionych psychologów i terapeutów, których może polecić. Z kolei ci specjaliści powinni móc liczyć na duszpasterskie wsparcie księży.

Rodzina także cierpi

Skutki aborcji dotykają nie tylko kobietę, ale również jej męża, a także dzieci, które urodzi. Pojawia się niechęć do partnera, oziębłość i żal, którego przyczyną jest najczęściej brak odpowiedniego wsparcia w czasie, kiedy kobieta podejmowała decyzję o poddaniu się aborcji. Wobec dzieci, których lekarze nazywają „ocaleńcami”, matki są nadopiekuńcze. Niekiedy też pokładają w dziecku nadmierne nadzieje, których ono nie jest w stanie spełnić, co powoduje u matek dodatkową frustrację i nieuzasadnione pretensje. Uciążliwe i szkodliwe dla całej rodziny są symptomy syndromu poaborcyjnego, jak np. depresja kobiety, jej stałe złe samopoczucie. Dzieci wychowane w domu, który nosi piętno doświadczenia aborcji, mogą mieć problemy w swoim dorosłym życiu.
Szukając informacji na temat syndromu poaborcyjnego warto sięgnąć po tytuł Nie tracić nadziei. Problemy kobiet po aborcji Williama Maestri. Ta książka ukazała się nakładem wydawnictwa Księży Marianów w 2002 r.

Gdzie można szukać pomocy:

Stowarzyszenie Psychologów Chrześcijańskich
ul. Bednarska 28/30, tel. 828 54 83

Marek Gajowy tel. 0-502-319-661
e-mail: mgajowy@psych.waw.pl Warszawa

Beata Urbanowicz tel. 0-603-995-751
e-mail: beata@megapolis.pl Warszawa

Autorka Izabela Matjasik odpowiada na pytania Czytelników w czwartek 15 września w godz. 12.00-15.00 tel. 629-72-62

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jasna Góra: 43. pielgrzymka kapłanów archidiecezji częstochowskiej

2024-09-28 12:51

[ TEMATY ]

Częstochowa

pielgrzymka

kapłani

pielgrzymka kapłanów archidiecezji częstochowskiej

Karol Porwich/Niedziela

Na Jasnej Górze trwa 43. Pielgrzymka Kapłanów Archidiecezji Częstochowskiej. W tym roku towarzyszy im dziękczynienie za nawiedzenie Obrazu Matki Bożej w archidiecezji, prośba o piękne owoce peregrynacji i o nowe powołania kapłańskie. Dla duchownych to czas umocnienia wiary, wymiany doświadczeń i przypomnienia o ich tożsamości.

Z uczestnikami modli się abp Wacław Depo. Metropolita częstochowski podkreślił, że pielgrzymki na Jasną Górę mają dla niego charakter prośby o wierność łasce. - Każdy z kapłanów otrzymał łaskę na swoją miarę, czyli pewną oryginalność, która zależy od każdego z nas i żeby być wiernym łasce potrzeba przebyć drogę i potwierdzić swoją gotowość, bo kiedyś staniemy przed Bogiem i będziemy musieli się usprawiedliwić, że była łaska nam udzielona, a my ją zmarnowaliśmy - powiedział metropolita.
CZYTAJ DALEJ

Św. Wacław

Niedziela świdnicka 39/2016, str. 5

[ TEMATY ]

święty

Adobe.Stock.pl

św. Wacław

św. Wacław
Święty Wacław był Czechem. Jest głównym patronem naszych południowych sąsiadów, czczonym tam jako bohater narodowy i wódz. Był królem męczennikiem, a więc osobą świecką, nie duchowną, i to piastującą niemal najwyższą godność w narodzie i w państwie. Jest przykładem na to, że świętość życia jest nie tylko domeną osób duchownych, ale może być także zrealizowana na najwyższych stanowiskach społecznych. Nie mamy dokładnych danych dotyczących życia św. Wacława. Jego postać ginie w mrokach historii. Historycy wysuwają różne hipotezy co do jego życia. Jest pewne, że Wacław odziedziczył po ojcu tron królewski. Podobno był dobrym, walecznym rycerzem, co nie przeszkadzało mu być także dobrym i wrażliwym na ludzką biedę. Nie jest znana przyczyna jego konfliktu z bratem Bolesławem, który stał się jego zabójcą i następcą na tronie. Nie znamy też bliżej natury i rozwoju konfliktów wewnętrznych oraz ich związków z polityką wobec sąsiadów, które wypełniły jego krótkie rządy i które były prawdopodobnie tłem bratobójstwa. Śmierć Wacława nastąpiła 28 września 929 lub 935 r. w Starym Bolesławcu. Kult Wacława rozwinął się zaraz po jego śmierci. Ciało męczennika przeniesiono do ufundowanego przez niego praskiego kościoła św. Wita. Wczesna cześć znalazła wyraz w bogatym piśmiennictwie poświęconym świętemu. Kult Wacława rozszerzył się z Czech na nasz kraj, zwłaszcza na południowe tereny przygraniczne. Zadziwiające, że Katedra na Wawelu otrzymała jego patronat. Także wspaniały kościół św. Stanisława w Świdnicy ma go jako drugorzędnego patrona.
CZYTAJ DALEJ

Abp Gądecki: Kościół to nie tylko biskupi i kapłani, ale i wierni świeccy

2024-09-28 19:15

[ TEMATY ]

wiara

abp Stanisław Gądecki

Karol Porwich / Niedziela

Papież, biskupi i inni wyświęceni szafarze nie są jedynymi ewangelizatorami w Kościele. Kościół to nie tylko biskupi, kapłani, ale i wierni świeccy. Każdy z nas jest wezwany do głoszenia Dobrej Nowiny - mówił w Bytyniu w archidiecezji poznańskiej abp Stanisław Gądecki.

Metropolita poznański przewodniczył uroczystościom z okazji 20-lecia konsekracji kościoła. „Konsekracja, czyli uroczyste poświęcenie kościoła i ołtarza, zalicza się do najważniejszych aktów liturgicznych. Miejsce bowiem, gdzie gromadzi się wspólnota chrześcijańska, aby słuchać słowa Bożego, zanosić modlitwy błagalne, wielbić Boga, a przede wszystkim sprawować sakramenty, i gdzie przechowuje się Najświętszy Sakrament Eucharystii, jest szczególnym obrazem Kościoła, świątyni Boga, zbudowanej z żywych kamieni” - mówił abp Gądecki.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję