Media sprzyjają panice
Reklama
Wykrycie kilkunastu przypadków zakażenia wąglikiem (anthrax) w różnych punktach Stanów Zjednoczonych wywołało w tym kraju nastroje zbliżone do paniki. Odbywa się masowe wykupywanie masek gazowych i lekarstw przeciw wąglikowi. Amerykańskie media: telewizja, radio i gazety, pełne są materiałów poświęconych tej sprawie. W dzienniku Washington Post, uważanym za bliski rządowemu punktowi widzenia, 17 października ukazał się artykuł jednego z członków zespołu redakcyjnego, Howarda Kurtza, pt.: Wąglik przysłonił Afganistan. Autor apeluje w nim do redakcji gazet i mediów elektronicznych o zachowanie umiaru w informowaniu społeczeństwa o zagrożeniu terroryzmem bakteriologicznym. Chodzi mu o to, aby do wiadomości publicznej docierały tylko komunikaty sprawdzone, a nie informacje o podejrzeniach i pogłoskach. Szczególnie zaś, jego zdaniem, nie powinno się nadawać rozgłosu fałszywym alarmom, wywoływanym przez ludzką złośliwość lub głupią bezmyślność prymitywnych " żartownisiów", wysyłających do różnych adresatów koperty z mąką lub proszkiem do prania i alarmujących w ten sposób służby medyczne i porządkowe, utrudniając działania tam, gdzie mogą być rzeczywiście potrzebne. H. Kurtz przytacza w swoim artykule kilkanaście przykładów świadczących o tym, że nawet najpoważniejsze dzienniki, jak New York Times, Washington Times, Los Angeles Times, New York Post, a nawet jego własna gazeta Washington Post, nie potrafiły ustrzec się przed nadawaniem na swych łamach przesadnego rozgłosu faktom drobnym lub zgoła nic nie znaczącym.
Czy Niemcy wyruszą na wojnę?
Wojna w Afganistanie wywołała rozdźwięki w niemieckich kołach
rządzących. Skomentował je w bawarskiej gazecie Suaddeutsche Zeitung
Herbert Prantl w artykule pt. Nigdy więcej wojny - bez nas? Autor
zarzuca w nim kanclerzowi Gerhardowi Schroaderowi, że ten zbyt pochopnie
szafuje wygłaszanymi publicznie obietnicami udziału wojska niemieckiego
w operacjach militarnych przeprowadzanych i planowanych przez Stany
Zjednoczone i Wielką Brytanię w Afganistanie. Według Prantla, kanclerz
niemiecki poczuł chęć rywalizowania z premierem brytyjskim Tony Blairem,
który od początku silnie zaangażował swój kraj w działania przeciw
afgańskim talibom, prowadzone pod hasłem walki z terroryzmem. Tymczasem
armia niemiecka, Bundeswehra, nie jest przygotowana do wojowania
w warunkach terenowych i klimatycznych, jakie panują w górach Hindukuszu,
gdzie prawdopodobnie ukrywają się poszukiwani przez USA terroryści
islamscy.
H. Prantl zwraca również uwagę, że wojownicze deklaracje
kanclerza są źle przyjmowane w szeregach jego koalicyjnego partnera
rządowego - partii "Zielonych". Przywódczyni tej partii, Claudia
Roth, wystąpiła nawet ostatnio publicznie z żądaniem przerwania bombardowań
w Afganistanie. Należący również do "Zielonych" minister spraw zagranicznych
Niemiec - Joschka Fischer próbuje łatać to pęknięcie w koalicji -
na razie jednak bezskutecznie. (Trzeba tu dodać, że z żądaniem przerwania
bombardowań wystąpiła najpierw przewodnicząca Komisji Praw Człowieka
ONZ Mary Robinson - J.W.S.).
Jedność w cieniu terroryzmu
3 października, rocznica przyłączenia NRD do RFN w 1990 r., jest obchodzony w Niemczech jako Dzień Jedności Niemieckiej. Wszystkie większe dzienniki zamieściły z tej okazji artykuły okolicznościowe. Wspólnym ich motywem jest myśl, że po zamachach terrorystycznych w Stanach Zjednoczonych oraz po rozpoczęciu przez kraje należące do NATO wspólnych działań przeciw terroryzmowi, uprawianemu przez islamskich ekstremistów, także wewnętrzne problemy niemieckie powinny zostać rozpatrzone z nowej perspektywy. W artykule pt. Trzeci października po jedenastym września, opublikowanym w bawarskim dzienniku Suaddeutsche Zeitung, Herbert Prantl przytacza opinie, jakie pojawiły się w ciągu ostatnich tygodni. Dość często wyrażany jest pogląd, iż w krajach Zachodu swobody demokratyczne i tolerancja zostały posunięte za daleko. Stworzone zostały w ten sposób możliwości walki z tymi krajami prowadzonej od wewnątrz przez ich jawnych i ukrytych wrogów. Osnowę artykułu stanowi nawiązanie do toczącej się obecnie w Niemczech dyskusji na temat projektowanej ustawy o imigrantach. Pierwotne wersje tej ustawy były bardzo liberalne: w imię poprawności politycznej postulowały one m.in. prawo zachowania własnych odrębności obyczajowych i kulturowych dla przybyszów pragnących osiedlić się w RFN i stać się jej obywatelami. Obecnie pojawiają się wypowiedzi idące w przeciwnym kierunku, mające na celu raczej odseparowanie odmiennych etnicznie społeczności oraz poddanie ich nadzorowi administracyjno-policyjnemu. Tendencje te powodowane są obawami przed osiedlaniem się w Niemczech i wtapianiem w miejscowe społeczeństwo osób mogących być "uśpionymi" terrorystami. Autor przestrzega przed przesadnymi lękami tego rodzaju, nawiązując w tym do enuncjacji oficjalnych osobistości niemieckich, m.in. do przemówienia przewodniczącego Bundestagu, Wolfganga Hiersego. Kończy jednak swoje wywody stwierdzeniem, że terroryści i ugrupowania ekstremistyczne, w tym także wojujący islamiści, są zaciętymi przeciwnikami ustroju demokratycznego i zwolennikami swoistego totalitaryzmu. Należy więc ewentualnych nowych obywateli RFN edukować tak, aby następowała rzeczywista ich integracja w ramach demokratycznego porządku społecznego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu