Nie rzucę, nie zostawię najdroższego miasta,
Dlaczego ma mi życia zamierać połowa?
Może się poza Lwowem jakiś świat rozrasta,
Ale cóż mi po świecie, w którym nie ma Lwowa...
To słowa Jana Zahradnika, zmarłego przed II wojną światową poety lwowskiego. Niech ich kontynuacją będą dzisiaj słowa wiersza Rodzinnemu miastu poety Pawła Heintscha, napisane w 1946 r., gdy musiał pożegnać ukochany Lwów. Urodzony w Mieście Zawsze Wiernym w 1924 r., w latach okupacji podchorąży i kurier obszaru południowo-wschodniego Armii Krajowej. Od 1955 r. kapłan, przez długie lata był proboszczem parafii w Ostrołęce nad Pilicą k. Warki. W 1988 r. został laureatem nagrody literackiej im. Włodzimierza Pietrzaka - „za twórczość poetycką o wyrazistym nurcie refleksji religijnej”. Związany z Warką Andrzej Gut, kompozytor, zafascynowany wierszami ks. Pawła Heintscha, napisał do nich melodię. Księże Pawle! Panie Andrzeju! Serdecznie dziękuję.
Rodzinnemu miastu
Słowa: ks. Paweł Heintsch, 1946 r.
Melodia: Andrzej Gut, 1993 r.
O, moja szalona tęsknoto!
Złotymi falami przybywaj!
Jam burzy twej żar przyjąć gotów,
śpiew wspomnień nam będzie przygrywał.
O, moje kasztany rodzinne!
Swym szumem utulcie mnie do snu,
swym szumem pogodnym i płynnym.
Dalekie twoje ulice
ukaż mi, miasto najświętsze.
Pod twoim najczulszym z księżyców
niech w wieże mistyczne się spiętrzę.
w obłoki białe się przedrą
i niechaj światu zabłysną,
jak złote krzyże katedrom.
Przez gwarną Akademicką,
przez cichszą Zyblikiewicza,
pójdę do Parku Stryjskiego
i będę ze szczęścia krzyczał.
będę całował w pyski
i w żarze najsłodszych wzruszeń
jak braciom będę im bliski.
Drogi moje są długie;
długie, kamienne i mroczne.
Marzenia owiały mi głowę,
bezbronne i niewidoczne.
Pomóż w rozwoju naszego portalu