Reklama

Wiara

Pociągać, a nie popychać

Jakie błędy w religijnym wychowaniu dzieci popełniają rodzice? Które z przyczyn odejścia od Kościoła i utraty wiary leżą po stronie rodziny? Pytamy Piotra Wołochowicza, dyrektora Fundacji Misja Służby Rodzinie.

Niedziela Ogólnopolska 38/2023, str. 12-14

[ TEMATY ]

wiara

religia

Montaż: Grażyna Kołek/Adobe Stock

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tomasz Strużanowski: Komunikat z badań przeprowadzonych przez CBOS, opublikowany w listopadzie 2021 r., potwierdza to, co widać gołym okiem: młodzi ludzie masowo porzucają praktyki religijne. Jedni „tylko” odchodzą z Kościoła, inni wręcz przestają wierzyć w Boga.

Piotr Wołochowicz: Wiarę w Boga tracą głównie ci, którzy mają Jego błędny obraz. Jednym ukazano Go jako surowego „policjanta” czyhającego na naruszenie prawa, innym – jako maszynkę do prezentów („daję” Bogu modlitwę polegającą na zamawianiu potrzebnych łask, a w zamian „żądam”, aby On zrealizował te „zamówienia”) lub ratownika („jak trwoga, to do Boga”).

Niektórzy młodzi twierdzą, że wierzą w Boga, ale nie chcą być w Kościele.

W przynależności do Kościoła nie dostrzegają bowiem niczego porywającego, ważnego dla siebie, przestrzeni, w której mogliby się zaangażować. Do tego co rusz słyszą o rzeczywistych lub sztucznie rozdmuchiwanych nadużyciach w Kościele i o niechęci, by te sprawy rozwiązywać w duchu prawdy. Oczywiście, osobną kwestią pozostaje, w jakiego Boga wierzą...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Widzisz jakieś rozwiązanie tej sytuacji?

Absolutnie kluczową sprawą jest ukazywanie dziecku – od najwcześniejszych lat – przez rodziców prawdziwego obrazu Boga, a potem, w miarę dorastania – prowadzenie go do rozwoju duchowego, do coraz poważniejszego traktowania Stwórcy.

Dla młodzieży, która odeszła z Kościoła czy utraciła wiarę, szansą jest głębokie przeżycie dobrych rekolekcji ewangelizacyjnych, ukazujących kerygmat – Dobrą Nowinę o zbawieniu w Jezusie Chrystusie, czyli Boga jako kochającego Ojca, Jezusa Chrystusa jako Zbawiciela i Ducha Świętego, który może realnie działać w ich życiu. Po decyzji nawrócenia powinno nastąpić wejście na drogę formacji duchowej w żywej wspólnocie.

Skupmy się na właściwym temacie naszej rozmowy. Które z przyczyn odejścia od Kościoła i utraty wiary leżą po stronie rodziny? Jakie błędy w religijnym wychowaniu dzieci popełniają rodzice? Zanim usiedliśmy do tej rozmowy, przygotowałeś „roboczą” listę najbardziej typowych błędów (umieszczamy ją obok). Który z nich uważasz za podstawowy?

Brak głębokiej relacji z Bogiem u rodziców.

Reklama

Nie przekażą dziecku czegoś, czego sami nie mają...

Jeżeli rodzice nie mają głębokiej wiary i silnej osobistej relacji z Bogiem, to trudno oczekiwać, aby przekazali je dzieciom. Jeżeli pragną jedynie, aby dziecko chodziło raz w tygodniu do kościoła i było porządnym człowiekiem, to nie łudźmy się – tu wychowania do silnej wiary nie będzie. Dziecko musi zobaczyć u rodziców pasję dla Boga, czyli postawienie Go na pierwszym miejscu, ponad wszystkie inne sprawy i sfery życia. To ma być główna treść ich życia, a nie dodatek do codzienności.

Często podkreślasz, że pociągnąć dziecko do Boga może wyłącznie „pasja”, którą w tej dziedzinie widzi ono u swoich rodziców. Czym jest ta pasja?

To przekonanie, że żyję przede wszystkim dla Boga, że jest On dla mnie Kimś najważniejszym: „Ja sam i mój dom służyć chcemy Panu” (Joz 24, 15b). Chodzi tu nie o emocje, lecz o decyzję, że to Bóg jest moim skarbem, ewangeliczną „perłą”, dla pozyskania której jestem gotów poświęcić wszystko inne. I odkrywszy tę „perłę”, chcę się tym dzielić z innymi – przede wszystkim ze swoimi dziećmi.

Drugie kluczowe słowo to „wpajanie”. Podkreślasz, że wiarę należy nie tyle przekazywać, ile wpajać, wychowywać do niej.

Jednym z typowych błędów jest mówienie dziecku o wierze, a nie wpajanie jej. Słowo Boże wyraźnie mówi o tym, że mamy wpajać Boże treści: „Wpoisz je twoim synom, będziesz o nich mówił, przebywając w domu, w czasie podróży, kładąc się spać i wstając ze snu” (Pwt 6, 7).

Reklama

Błędem jest nacisk na zewnętrzne praktyki religijne zamiast na budowanie żywej wiary. Dziecko może wzorowo odmawiać pacierz, chodzić na Mszę św., nie przeklinać, nie brać narkotyków, nie żyć w rozpuście, ale może nie mieć bliskiej relacji z Panem Bogiem i w pewnym momencie, niestety, odejść od wiary. To, co widać na zewnątrz, jest ważne, ale po stokroć ważniejsze jest to, co się dzieje w sercu.

Stąd postulat, aby rodzic badał stan serca dziecka, a nie oceniał go po zewnętrznych pozorach?

Tylko w ten sposób można się przekonać, czy nastąpiła internalizacja wartości – czy dziecko jest przekonane do tego, w co wierzy, czy też wierzy, bo musi. Czy jest pociągane naszym przykładem, czy raczej popychane. Nie mówić: „masz się modlić, musisz iść do kościoła”, tylko: „zobacz – idziemy tą drogą jako rodzina. To jest wspaniałe, daje prawdziwe szczęście. Biegnij razem z nami!”.

Żeby to jednak było możliwe, trzeba zbudować u dziecka zaufanie do rodziców. Tak się dzieje tylko wtedy, gdy dziecko widzi w codziennym życiu, że rodzice są godni zaufania i traktują je poważnie.

Reklama

No tak, tylko taka zachęta musi oferować życie, które jest atrakcyjne, a nie nudne, choćby nawet „pobożne”...

Praca, a po niej godziny spędzone przed telewizorem lub z nosem w internecie bez poświęcenia dziecku uwagi i czasu; niedzielna Msza św., a po niej „drętwy” rodzinny obiad, po którym każdy rozchodzi się do swoich spraw... A do tego narzekanie: na szefa w pracy, na homilię księdza, na sąsiadów, na nauczycieli, na pogodę – na wszystko. Bywa jeszcze gorzej, gdy praktyki religijne nie przekładają się na dobrą atmosferę, wzajemną pomoc i życzliwość. Dziecko przez cały tydzień widzi konflikty między rodzicami, którzy w niedzielę maszerują do kościoła; widzi, że bywają nieuczciwi, że kłamią, oszukują, obmawiają. Gdy dorasta, zaczyna się zastanawiać, jak poukładać swoje życie, i dochodzi do wniosku, że jeśli na tym polega chrześcijaństwo, to ono się na coś takiego nie pisze. Z kolei życie domowe pełne radości, wzajemnej życzliwości i służby, gotowości do przebaczenia może uwiarygodnić chrześcijaństwo w oczach dziecka.

Na podstawie jakiego źródła prawdy dziecko ma ułożyć swoje życie?

Tu dotykamy kolejnego błędu w wychowaniu do wiary: rodzice nie wpajają dziecku, że jedynym źródłem pełnej prawdy o życiu i przeznaczeniu człowieka jest Boże Objawienie. Nasze dzieci od najmłodszych lat poznawały Pismo Święte i gdy ktoś im próbował „wepchnąć” jakieś poglądy niezgodne z Bożym planem, to od razu je odrzucały. Dlaczego? Bo miały wpojone zaufanie do Biblii. Bo były stuprocentowo przekonane, że tylko Bóg daje im odpowiedź na pytanie o ostateczny cel ich życia, czyli zbawienie i życie wieczne; że Boży model moralności przynosi najwięcej szczęścia, i to tego prawdziwego, trwałego. Poza tym komunikat rodziców powinien być jednoznaczny: „Tu chodzi o twoje zbawienie”. W Piśmie Świętym czytamy: „Nie miłujcie świata ani tego, co jest na świecie. Jeśli ktoś miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca. Wszystko bowiem, co jest na świecie, a więc: pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia, pochodzi nie od Ojca, lecz od świata. Świat zaś przemija, a z nim jego pożądliwość; kto zaś wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki” (1 J 2, 15-17). Czyli: „albo wypełniasz wolę Bożą i trwasz na wieki, albo ostatecznie zginiesz”.

Reklama

Ale to nie znaczy, że świat jest zły?

Nie mówię tu o świecie pojmowanym jako piękno przyrody czy wartościowe wytwory ludzkiej myśli. Pismo Święte określa w ten sposób koncepcje, pomysły, ideologie i postawy sprzeciwiające się Bożej prawdzie.

Bóg dla naszego dobra stawia nam pewne granice. Tymczasem podkreśla się wartość tych modeli wychowawczych, które cechują się np. pobłażliwością, permisywizmem, oczekiwaniem, że dziecko samo z siebie będzie dobre.

Oczywiście. I tu trzeba jasno powiedzieć, że jeśli rodzice zastosują błędny model wychowawczy, to poniosą porażkę również w wychowaniu do wiary...

...bo w wychowaniu do wiary rodzice mają niewielu sojuszników, za to dużo wrogów.

I popełniają kolejny błąd, którym jest brak czujności. Zapominają, że pragnienia i plany wychowawcze odnośnie do ich dzieci mają nie tylko oni, lecz ma je również bardzo wiele wpływowych osób i instytucji, które chciałyby te dzieci zagarnąć, uzależnić i wykorzystać do swoich celów, np. jako bezkrytycznych konsumentów czy jako ludzi skoncentrowanych wyłącznie na przyjemnościach, m.in. natury seksualnej. Dlatego tak bardzo podkreślam, że jeśli my nie wpoimy dzieciom wiary w Chrystusa, to świat wpoi im wiarę w pseudowartości: w prawo kobiet do aborcji, w istnienie płci kulturowej czy każe ubóstwiać fałszywie pojętą ekologię.

Reklama

Oczywiście, gdy będziemy wpajać naszym dzieciom wiarę w Chrystusa, będziemy oskarżani o „pranie mózgu”, ale nie przejmujmy się takimi zarzutami. Wiara w Chrystusa zawsze jest wyborem dokonywanym w pełnej wolności. Naszą rolą jest demaskowanie kłamstwa zawartego w ideologiach, które tylko pozornie służą szczęściu człowieka, a w długofalowej perspektywie są śmiertelną trucizną.

Zauważmy, że dziś pojawiają się coraz bardziej absurdalne postulaty wyeliminowania Kościoła z życia dziecka – np. rozpętuje się nagonkę na spowiedź, twierdząc, że stanowi ona formę traumatyzowania dzieci.

Za ogromny błąd uważasz oddawanie dzieci nie tylko do żłobka, ale nawet do przedszkola. Napisałeś o tym książkę pt. Mamo, zostań ze mną w domu. Pomóż w tym, tato. Jest to pogląd, który ma mocno „pod górkę”, nawet w środowiskach katolickich...

Dziecko jest najbardziej chłonne i otwarte na przekaz treści wtedy, gdy jest małe, a rodzice są dla niego podstawowym autorytetem. Szkodliwość żłobka jest oczywista. Co do przedszkola: oddawanie dziecka w ręce osób, co do których wartości i przekonań nie mamy żadnej pewności, to wystawianie go na psychiczny i duchowy hazard. Do tego dochodzą trudne dla malucha relacje w grupie. Tymczasem rodzicom błędnie wmówiono, że jeśli nie poślą dziecka do przedszkola, to wyrządzą mu krzywdę, bo nie zdobędzie potrzebnej wiedzy, bo nie będzie się socjalizować.

W dobrej, pełnej rodzinie posyłanie dziecka do przedszkola nie ma sensu. Lepiej żyć skromniej z jednej pensji, ale samemu kształtować dziecko i wpajać mu Boże treści. Nagroda przychodzi za 20 lat!

Przyczyny odejścia dzieci od Kościoła i utraty wiary:

f Brak głębokiej relacji z Bogiem u rodziców.

f Samo mówienie o wierze, ale bez wpajania jej:

Reklama

nacisk na zewnętrzne praktyki religijne zamiast budowania żywej wiary;

• popychanie do wiary, a nie pociąganie za sobą przykładem;

• ocenianie według zachowania zewnętrznego zamiast badania serca dziecka.

f Złe świadectwo rodziców w ich własnym życiu:

• narzekanie zamiast wdzięczności i dziękczynienia;

• mało atrakcyjne realia życia chrześcijańskiego rodziny.

f Niezbudowanie świadomości, że jest tylko jedna prawda o świecie dana przez Boże objawienie:

• niezbudowanie motywacji dotyczącej wieczności;

• niepokazanie sensu i celu życia doczesnego;

• brak uzewnętrzniania wartości, a jedynie system nakazowy;

• dopuszczenie do tego, że dziecko widzi świat bez Boga jako atrakcyjniejszy.

f Zły ogólny model wychowania, np. zbytnia pobłażliwość.

f Niezrozumienie tego, że inni mają dla naszych dzieci swoje „programy wychowawcze”, i lekceważenie ich wpływu:

• dopuszczenie niedobrych wpływów z zewnątrz zamiast skutecznej ochrony dziecka;

• kiedy małe dziecko najbardziej potrzebuje budowania systemu wartości i moralności, jest oddawane do żłobka czy przedszkola;

• zlekceważenie groźby zniekształcenia rozwoju przez uzależnienie od technologii.

Czytelników, którzy chcieliby pogłębić ten temat, zapraszamy do lektury trzech książek naszego rozmówcy. Można je zamówić na: www.msr.org.pl/nasze-ksiazki

Piotr Wołochowicz doktor teologii, autor (wraz ze śp. żoną Mariolą) licznych książek poświęconych małżeństwu, rodzinie i rozwojowi duchowemu

2023-09-12 14:06

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Osial: wypisywanie się uczniów z religii jest dla Kościoła wyzwaniem

[ TEMATY ]

religia

Karol Porwich/Niedziela

Podłoże wypisywania się uczniów z lekcji religii jest złożone: pewnie są i osobiste kryzysy wiary, ale duża część młodzieży rezygnuje dlatego, że jest taka możliwość, pod wpływem niezgadzania się ze stanowiskiem Kościoła w kwestiach moralnych i dlatego, że lekcje te bywają nudne. To poważne wyzwanie dla Kościoła. Zajęcia powinny budzić zainteresowanie a katecheta musi nauczać z pasją – mówi w wywiadzie dla Katolickiej Agencji Informacyjnej bp Wojciech Osial, przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski.

Poniżej pełny tekst wywiadu:
CZYTAJ DALEJ

Panie, obdarzaj rodziny swoją łaską!

2024-12-26 14:15

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Grzegorz Słowikowski

Piękno rodziny budują wszyscy, którzy ją tworzą. Wszyscy w niej są nauczycielami i uczniami. Są nawzajem dla siebie przykładem i wzorem, zachętą do dobra i gotowi na przebaczenie. Ponoszą wspólną odpowiedzialność za dobro. A wówczas nie tylko go pomnażają, ale też strzegą przed mnóstwem zagrożeń. Siłę twórczą posiada wyłącznie rodzina piękna w relacje.

Rodzice Jezusa chodzili co roku do Jeruzalem na Święto Paschy. Gdy miał lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym. Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został młody Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego Rodzice. Przypuszczając, że jest wśród pątników, uszli dzień drogi i szukali Go między krewnymi i znajomymi. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jeruzalem, szukając Go. Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami. Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: «Synu, czemu nam to uczyniłeś? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie». Lecz on im odpowiedział: «Czemu Mnie szukaliście? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?» Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział. Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany. A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te sprawy w swym sercu. Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi.
CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę: Czy ateista może stworzyć jasełka?

2024-12-26 20:07

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Mat.prasowy

Czy ateista może napisać jasełka? Przed nami fascynująca historia Jeana-Paula Sartre’a, filozofa-egzystencjalisty, który w trudnych czasach stalagu jenieckiego w Trewirze stworzył głęboko poruszające jasełka.

To dzieło, choć stworzone przez niewierzącego, poruszało ważne motywy religijne i filozoficzne. Główny bohater, Bariona, jest człowiekiem, który sprzeciwia się rzymskiemu okupantowi i pragnie, by rodziło się jak najmniej dzieci. Jednak w miarę rozwoju akcji doświadcza przemiany, która pozwala mu spojrzeć na rzeczywistość z nowej perspektywy.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję