Wojciech Dudkiewicz: Widziałem baner z ośmioma gwiazdkami – wersją wulgarnego hasła – uzupełnionymi wezwaniem do głosowania na Donalda Tuska. Czy te gwiazdki to mowa nienawiści?
Prof. Anna Cegieła: Niewątpliwie, choć wolę termin mowa wrogości. Użyto w tekście obraźliwych słów, które później wygwiazdkowano. W jeden sposób traktuje się tu całą grupę polityczną. Mamy wierzyć, że jej członkowie nie zasługują na to, żeby traktować ich normalnie, okazać odrobinę poszanowania należnego każdemu człowiekowi. To ten sam mechanizm, który wskazywał Victor Klemperer jako język totalitarny III Rzeszy i który opisywał Giorgio Agamben. Tamten język był jedynie bardziej rozbudowany, obejmował nie tylko semantykę języka, lecz także jego składnię i fleksję. Tu sprawa jest mniej skomplikowana: chodzi o wywołanie silnej niechęci, wręcz wrogości do jakiejś wyrazistej, dającej się rozpoznać grupy, której każdy przedstawiciel ma rzekomo te same cechy.
Czy rzeczywiście wokół nas jest coraz więcej mowy nienawiści?
To idzie falami. Niekiedy słabnie, niekiedy ma większą intensywność. Po katastrofie smoleńskiej mowa nienawiści pojawiała się w mediach niezwykle często i posługiwały się nią wszystkie strony sporu politycznego, chociaż nie w taki sam sposób. Najbardziej wulgarni byli zwolennicy Janusza Palikota. Najczęściej atakowani – pisowcy i ich prezes. Najbardziej poniżające i prymitywne były ataki na PiS, dużo rzadsze, ale dyskwalifikujące człowieka były określenia kierowane przez grupy oenerowców pod adresem europosłów PO. Teraz intensywność jest większa, jest czas znęcania się głównie nad PiS, przypisywania ludziom związanym z poprzednią ekipą rządową wszystkiego, co złe – sposobu myślenia, intencji, poglądów, celów i działań, kwalifikowania zarówno PiS, jak i jego elektoratu jako skrajnej prawicy, nacjonalistów, a nawet faszystów.
Pomóż w rozwoju naszego portalu