Reklama

Wiadomości

Stawiamy na to, co polskie

Kupując w sklepie wędliny czy karkówkę na grilla, rzadko zastanawiamy się nad tym, jaki skomplikowany model biznesowy musi stać za tym, by takich produktów nie zabrakło na sklepowych półkach. Ktoś musi przecież zasiać i zebrać zboże, przerobić je na paszę, ktoś musi rozmnażać prosiaki i później się o nie troszczyć, by urosły.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Agri Plus jest jedną z największych firm prowadzących chów kontraktowy, która stawia na polskie prosiaki, polskie zboża, a przede wszystkim na polskich rolników. Tak skonstruowany model biznesowy zapewnia rolnikom stabilność finansową, firmie – dochody, a także miejsca pracy i bezpieczeństwo żywnościowe w Polsce.

Proces ten może się odbywać na otwartym rynku – w takiej sytuacji rolnicy i hodowcy muszą się zatroszczyć o każdy z elementów produkcji żywności, albo można go powierzyć specjalistycznej firmie. W przypadku Agri Plus hodowcy wykonują usługę w ramach kontraktu, a firma bierze na siebie ok. 90% kosztów i ryzyka finansowego związanego z chowem trzody chlewnej. – Nasi hodowcy nie muszą się martwić cenami pasz czy skupu żywca wieprzowego. Agri Plus dostarcza zdrowe polskie prosiaki, paszę wyprodukowaną ze zbóż polskich rolników, zapewnia opiekę weterynaryjną, a później, gdy hodowca wywiąże się z umowy, gwarantuje stałą cenę skupu. Nasi kontrahenci cenią sobie stabilizację i fakt, że mogą się skoncentrować wyłącznie na hodowli trzody chlewnej – mówi Leszek Bepirszcz, dyrektor ds. kontraktów generalnych Agri Plus.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zwolennicy otwartego rynku

Reklama

Hodowle kontraktowe są modelem biznesowym, który od dziesięcioleci jest stosowany w wielu państwach. Firmy podpisują umowy z rolnikami i hodowcami, kupują u nich usługę, za którą płacą ustaloną cenę i dostarczają wszystko, co jest konieczne, by świnie zdrowo rosły. Na zachodzie Europy, np. w Hiszpanii, która w ostatnich latach stała się liderem produkcji trzody chlewnej w Unii Europejskiej, chów kontraktowy obejmuje już prawie 90% gospodarstw, a w Polsce – ponad 50%.

Reklama

Model hodowli kontraktowych rozwija się w naszym kraju od ponad 20 lat i rośnie wraz z pojawieniem się na naszym rynku dużych firm. Ma wielu zwolenników, ale też przeciwników. Część rolników decyduje się na to, by samodzielnie rządzić się w swoich gospodarstwach, a największym zagrożeniem dla ich działalności jest afrykański pomór świń (ASF). – Choć sam hoduję trzodę chlewną na wolnym rynku, to nie mam nic przeciwko tym rolnikom, którzy korzystają z oferty chowu kontraktowego. Oni mają stabilizację, a ja mam większy wpływ na to, by osiągnąć lepsze wyniki w hodowli. Są okresy, kiedy zarobię mniej od nich ze względu np. na niskie ceny żywca wieprzowego, ale są też takie, gdy zarobię więcej. Odpowiedzialny rolnik, który chce przetrwać na rynku trzody chlewnej, musi prowadzić zrównoważoną dyscyplinę finansową, a to bez wątpienia jest trudniejsze, lecz w dłuższym okresie przynosi wymierne korzyści finansowe. Trzeba pamiętać, że gdy na rynku jest passa, to należy odkładać pieniądze na trudniejszy czas. Zajmuję się hodowlą trzody chlewnej w swoim gospodarstwie od kilkudziesięciu lat, w tym okresie mocno się ono rozwinęło dzięki hodowcom z wolnego rynku. Uważam, że nie rozwinąłbym swojego gospodarstwa, gdybym działał w systemie tuczu kontraktowego – mówi Janusz Terka, przewodniczący NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność” z Piotrkowa Trybunalskiego. Jego zdaniem, tucz kontraktowy jest opłacalny w gospodarstwach, które zajmują się hodowlą na dużą skalę. Jest to umowa na usługi, które rolnik wykonuje dla firmy. – Hodowcy nie interesuje to, skąd przyjedzie pasza, skąd pochodzi prosiak i kto go kupi – wskazuje Janusz Terka. – Musi tylko przestrzegać standardów i wyhodować tucznika o ustalonych parametrach, do których zobowiązał się w umowie.

Rozwój hodowli to zysk firmy

W obiegowej opinii pojawiają się zarzuty, że firmy działające na rynku tuczu kontraktowego wykorzystują rolników. – Z doświadczenia wiem, że takie opinie zwykle pochodzą od osób, które nigdy nie współpracowały z Agri Plus. Nam również zależy na tym, by hodowca był zadowolony, produkował dobre tuczniki i inwestował w większą produkcję, co w efekcie przyczyni się także do rozwoju naszej firmy – mówi Łukasz Dominiak, rzecznik prasowy Smithfield Polska, do której należy Agri Plus.

Są lata koniunktury, gdy hodowcy, którzy pracują na własny rachunek, mogą więcej zarobić, ale w dłuższej perspektywie współpraca w ramach tuczu kontraktowego może się bardziej opłacać. Hodowla na otwartym rynku jest dla osób lubiących ryzyko, a współpraca z Agri Plus to przystań dla tych, którzy stopniowo inwestują w rozwój, spłacają kredyty i dla których bardzo ważny jest stały dochód.

Przykładem hodowcy, który ponad 20 lat temu zdecydował się na tucz kontraktowy, jest Feliks Kuna z Roztocza. Ceni sobie stabilizację i fakt, że teraz nie musi się „szarpać” z kontrahentami i martwić o sprzedaż zwierząt, gdy urosną. – Pamiętam trudne lata 90. ubiegłego wieku, kiedy ciągle byłem na minusie, a gdy wracałem ze strajków rolniczych, to cena była jeszcze mniejsza. Przeczytałem o Agri Plus w Młodym Rolniku i prawie od razu zaprosiłem tę firmę do współpracy – wspomina Feliks Kuna.

Reklama

Hodowca z Roztocza nie żałuje swojej decyzji, bo współpraca z dużym partnerem przez wiele lat umożliwiła rozwój jego gospodarstwa. Gdy zaczynał na początku 2000 r., miał ok. 400 świń, a obecnie w trzech rzutach w ciągu roku dochodzi nawet do 5 tys. sztuk. – Nie powiem, że można się dorobić jakiejś wielkiej fortuny, ale udało mi się wychować czterech synów i stać mnie było, by wysłać ich wszystkich na studia – podkreśla Feliks Kuna. – Dzięki temu młodzi też chcą gospodarzyć, bo widzą, że to jest dobra robota; bo dziś rentowność tuczu kontraktowego jest wyższa niż kilkanaście lat temu. Trzeba jedynie przestrzegać warunków umowy, rzetelnie pracować i być uczciwym.

Inwestycja w polskie prosiaki

Agri Plus hoduje świnie dla zakładów mięsnych Animex, czyli największej tego typu firmy w Polsce, która obejmuje blisko 30% wieprzowiny w kraju. Połowa pozyskanego mięsa pochodzi z otwartego rynku i kontraktów z indywidualnymi hodowcami, a kolejne 50% – z tzw. tuczu kontraktowego. W tym modelu biznesowym Agri Plus zleca hodowlę trzody chlewnej i drobiu od pola do ubojni, a surowiec trafia do zakładów mięsnych Animex. – Polska jest bardzo dobrym miejscem do hodowli zwierząt ze względu na klimat i uprawy roślinne. Dlatego tu, na miejscu, kontraktujemy od rodzimych rolników zarówno dostawy zbóż do produkcji pasz, jak i prowadzimy hodowle prosiąt, warchlaków oraz tuczników – wyjaśnia Łukasz Dominiak. – W naszej strategii stawiamy na wszystko, co polskie, bo zdajemy sobie sprawę, że bezpieczeństwo naszej działalności zależy od hodowców i dostawców, którzy są na miejscu. Dzięki temu pozyskujemy mięso wysokiej jakości, ale możemy także zadbać o dobrostan zwierząt.

Reklama

Część firm na polskim rynku stawia wyłącznie na prosiaki sprowadzane, np. z Danii, ale w ogólnym rozrachunku taka hodowla zawsze jest droższa niż hodowla prosiąt w Polsce. Dlatego Agri Plus rozszerzyła swoją ofertę dla bardziej wyspecjalizowanych hodowców na prowadzenie ferm macierzystych, gdzie rozmnaża się wysokiej jakości polskie prosiaki. – Ta oferta jest dla wytrawnych hodowców i wymaga większego zaangażowania, ale również przynosi zdecydowanie wyższe dochody. Bardzo nam na tym zależy, bo w Polsce mamy duży spadek pogłowia macior. Powinniśmy dążyć do jego odtworzenia, by ustabilizować rodzimą hodowlę – twierdzi Leszek Bepirszcz. Z Agri Plus współpracuje obecnie ok. 1,2 tys. rolników w całej Polsce, a fluktuacja hodowców jest stosunkowo niska. Zwykle przechodzą oni z jednej firmy do drugiej, ale nie rezygnują z chowu kontraktowego – wyjaśnia Leszek Bepirszcz. – Pracuję w tej firmie od 2006 r. i na własne oczy widzę, że polskie rolnictwo się profesjonalizuje i rozwija. Pamiętam wielu hodowców, którzy zaczynali w skromnych warunkach, a dziś mają po kilka nowoczesnych, zautomatyzowanych chlewni, które powstały przy wsparciu naszych ekspertów.

Pomaga w czasie ASF

Hodowle Agri Plus są ściśle standaryzowane pod względem bioasekuracji w odniesieniu do ASF. Obok wystąpienia wirusa na danej fermie poważnym problemem dla hodowcy jest również sytuacja, gdy ASF pojawi się u sąsiada, gdyż jego gospodarstwo zostanie objęte tzw. czerwoną strefą. W takiej sytuacji hodowca straci prawie cały dochód. Agri Plus szczyci się natomiast tym, że także wtedy odbiera świnie po gwarantowanej cenie. Identyczną politykę względem dostawców żywca prowadzi Animex. – Po tym, jak ASF rozszerzył się na powiat piotrkowski, Animex jako jedna z niewielu firm, które współpracują z fermami działającymi w ramach tuczu nakładczego, odbierała od rolników tuczniki z wolnego rynku, co pomogło hodowcom z naszego powiatu – zaświadcza Janusz Terka.

Działalność Agri Plus obejmuje także uprawę roślin oraz produkcję pasz zintegrowaną z hodowlą trzody chlewnej i drobiu. – Jesteśmy globalną firmą z zagranicznym kapitałem, ale dbamy o polskich hodowców, zabiegamy o ich gospodarstwa i infrastrukturę, ale także o pogłowie całej trzody chlewnej w naszym kraju. Od tego bowiem zależą wyniki finansowe naszej firmy, które są zbieżne z oczekiwaniem naszych klientów, a także bezpieczeństwem żywnościowym Polaków – zapewnia Leszek Bepirszcz.

2023-04-06 15:25

Ocena: +1 -3

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prosto od rolnika

Niedziela Ogólnopolska 7/2020, str. 28

[ TEMATY ]

rolnicy

produkty

"Kupuj od rolnika"

gospodarstwo rolne

Artur Stelmasiak/Niedziela

Specjaliści z Ośrodka Analiz Cegielskiego podsumowali projekt: „Kupuj od rolnika”

Specjaliści z Ośrodka Analiz Cegielskiego podsumowali projekt: „Kupuj od rolnika”

Na produktach rolnych najwięcej zarabiają pośrednicy, a nie rolnicy. Powinno się to zmienić dzięki ułatwieniom prawnym oraz takim projektom społecznym jak: „Kupuj od rolnika”.

W Polsce dominują niewielkie gospodarstwa rolne, a ich produkcja najczęściej jest dystrybuowana przez pośredników. To z myślą o nich na początku 2019 r. zmieniono prawo, by zwykli rolnicy mogli bezpośrednio sprzedawać swoje płody rolne i przetworzone produkty. – Niestety, ciągłym problemem jest budowanie świadomości w społecznościach wiejskich. Dlatego też przeprowadziliśmy cykl szkoleń w środowiskach wiejskich, z których skorzystało 750 osób – mówi  Niedzieli Paweł Pawłowski, wiceprezes Ośrodka Analiz Cegielskiego. Podczas konferencji prasowej w Warszawie specjaliści z OAC podsumowali projekt „Kupuj od rolnika” oraz zaprezentowali raport nt. prawnych i gospodarczych uwarunkowań rolniczego handlu detalicznego.
CZYTAJ DALEJ

Poszukiwanie nadziei. Świadectwo

2024-12-26 12:07

Archiwum prywatne

Mariusz Mikołajek

Mariusz Mikołajek

O sztuce, najnowszej wystawie malarstwa i doświadczeniu łaski wiary z Mariuszem Mikołajkiem, znanym wrocławskim artystą – rozmawia Marzena Cyfert

W przestrzeniach katedry wrocławskiej możemy obejrzeć Pana wystawę sztuki sakralnej. Dlaczego akurat tytuł „Poszukiwanie nadziei”?
CZYTAJ DALEJ

Projektant zabawek erotycznych dla dorosłych prezentuje szopkę na wystawie watykańskiej

2024-12-26 11:08

[ TEMATY ]

Watykan

Włodzimierz Rędzioch

Nie osłabły kontrowersje wokół maskotki o nazwie „Luce”, jaką dla Watykanu na Rok Jubileuszowy zaprojektował Simone Legno, włoski twórca marki Tokidoki. Nie tak dawno okazało się, że firma współpracowała także z brytyjskim producentem zabawek erotycznych Lovehoney. Podobnie jak nowa maskotka, wraz z towarzyszącymi jej dodatkowymi maskotkami o imionach Fe, Xin i Sky, erotyczne zabawki są inspirowane japońską estetyką kiczu – podaje portal „Life Site News”. Firma Tokidoki promowała też miesiąc gejowskiej „Dumy” materiałami podobnymi w stylu do watykańskich maskotek. Teraz Simone Legno zaprezentował swoją szopkę w ramach wystawy „100 szopek w Watykanie”.

Lovehoney zainicjowała we współpracy z Tokidoki nową serię swoich erotycznych produktów w październiku 2016 r. Pooneh Mohajer, współzałożycielka Tokidoki, stwierdziła wówczas, że nowy projekt ma na celu promowanie „znaczenia zdrowia seksualnego i ogólnego dobrego samopoczucia”. Docelowy klient to dla obu firm osoby w wieku od 18-30 ze względu na popularność w tej grupie kultury japońskiej.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję